W marcu 1000 roku cesarz Otton III przybywa piechotą i boso do grobu świętego Wojciecha w Gnieźnie. Podczas swej bezprecedensowej wizyty w kraju Polan najważniejszy człowiek Zachodu nakłada cesarski diadem na głowę władcy Polan i przekazuje mu w darze symbol cesarskiej władzy – kopię włóczni św. Maurycego z najcenniejszymi relikwiami chrześcijaństwa. W rewanżu otrzymuje od Bolesława hojne  dary, w tym prawicę świętego Wojciecha oraz hufiec 300 zbrojnych. Po powrocie z Gniezna cesarz udaje się do Akwizgranu - stolicy imperium Karola Wielkiego, gdzie otwiera grobowiec twórcy imperium i wydobywa z niego bezcenne skarby cesarskie.

Pielgrzymka Ottona III do Gniezna to pierwsza uroczystość w naszej historii szczegółowo opisana przez kronikarzy.  Znaczenie wydarzeń z roku tysięcznego mimo, że minęło od nich już ponad 1000 lat, wywołuje gwałtowne i niekończące się debaty wśród naukowców. Wizyta cesarska ma tyle interpretacji, ilu jest historyków, a dyskusja na temat tych wydarzeń będzie zapewne trwała do końca świata.

Niewiątpliwie w 1000 roku w Gnieźnie stało się coś wyjątkowego, bezprecedensowego i  doniosłego. Młody cesarz, mający ambitny program zjednoczenia pod swoim panowaniem chrześcijańskiej Europy, przybywa do kraju Polan, aby modlić się u grobu nowego męczennika, który stanie się patronem Polski, a którego osobiście znał, podziwiał i wspierał.  Władca Polan przyjmuje cesarza wyjątkowo wystawnie i obdarowuje go bogatymi darami, w tym bezcenną relikwią - prawicą świętego męczennika. Cesarz wywyższa ponad innych władcę Polan, wkładając mu na głowę swój cesarski diadem i  obdarowując go włócznią władzy i relikwiami z Krzyża Pańskiego.

Wobec niekończących się dyskusji historyków wokół wydarzeń sprzed tysiąca lat, warto sformułować podstawowe wnioski i uwagi, które nie powinny budzić sporów wśród badaczy.

Na krótko przed wizytą cesarza w Gnieźnie, zamordowany w służbie Boga biskup Wojciech został kanonizowany w ekspresowym tempie, co bez woli i wsparcia ze strony cesarza byłoby niemożliwe. Ten akt był ogromnym zaszczytem i atutem dla młodego polskiego  Kościoła, który tak szybko zyskał swojego świętego i patrona.

Cesarz musiał w pełni ufać władcy Polan, skoro odważył się wyjechać poza granice swego cesarstwa i spędzić wiele dni wśród poddanych potężnego Bolesłąwa. Trzeba zwrócić uwagę, iż był to okres kiedy cesarz miał wrogów nawet w swojej rodzinie i na swoim dworze, nie mówiąc już o krajach niemieckich czy we Włoszech. Jego wyprawa poza wschodnie granice cesarstwa świadczy więc o bliskich stosunkach między obu władcami.

Wizyta w Gnieźnie wskazuje, że cesarz nie przejmował się kwestiami wewnętrznymi państwa piastowskiego.  Bolesław był władcą od niespełna 8 lat, a rywalizująca z nim o dziedzictwo tronu Mieszka macocha Oda z synami przebywała na wygnaniu w cesarstwie. Z pewnością czuła się ona pokrzywdzona przez Bolesława, który  zagarnął całą władzę w państwie, a jej synów wygnał.  

Młodego cesarza i władcę Polan musiało łączyć podobne rozumienie świata i polityki. Elementem tej wspólnoty poglądów były przyjaźnie i autorytety obu władców. Poczesne miejsce wsród nich zajmował biskup Wojciech, wyniesiony właśnie na ołtarze przez papieża Sylwestra II, wielkiego filozofa i uczonego.  Biskup Wojciech, skierowany na misję wśród pogan przez cesarza, był wspierany w niej przez władcę Polan. Bolesław jego ciało wykupił od pogańskich morderców za cenę złota. Obaj władcy, zarówno Otton jak i Bolesław, darzyli Wojciecha ogromnym szacunkiem i uwielbieniem, czego nie można powiedzieć ani o jego czeskich rodakach ani o Niemcach, ani o Włochach. 

Gospodarz tego niezwykłego spotkania olśnił cesarskich gości swoim bogactwem i hojnością. Wystawnością przyjęcia byli wprost zdumieni  średniowieczni kronikarze. Gall Anonim pisze w swojej Kronice: „Bolesław przyjął go tak zaszczytnie i okazale, jak wypadało przyjąć króla, cesarza rzymskiego i dostojnego gościa. Albowiem na przybycie cesarza przygotował przedziwne wprost cuda; najpierw hufce, przeróżne rycerstwa, następnie dostojników rozstawił jak chóry, na obszernej równinie, a poszczególne, z osobna stojące hufce wyróżniała odmienna barwa strojów. A nie była to tania pstrokacizna, byle jakich ozdób, lecz najkosztowniejsze rzeczy, jakie można znaleźć gdziekolwiek na świecie [...]. Zważywszy jego chwałę, potęgę i bogactwo cesarz rzymski zawołał w podziwie: Na koronę mego cesarstwa, to co widzę większe jest niż wieść głosiła [...]. A zdjąwszy z głowy swej diadem cesarski, włożył go na głowę Bolesława na zadatek przemierza i przyjaźni [...] i za chorągiew tryumfalną dał mu w darze gwóźdź z krzyża Pańskiego wraz z włócznią św. Maurycego, w zamian za co Bolesław ofiarował mu ramię św. Wojciecha. I tak wielką owego dnia złączyli się przyjaźnią, że cesarz mianował go bratem i współpracownikiem cesarstwa i nazwał go przyjacielem i sprzymierzeńcem narodu rzymskiego.”  (Tłumaczenie R. Grodeckiego)

Tą relację kronikarza pierwszych Piastów można by uznać za przesadzoną, wyolbrzymioną i tendencyjną,  ale nawet współczesny wydarzeniu kronikarz niemiecki, który pałał wyraźną awersją do Bolesława, również był pełen zdumienia wystawnością gościny zgotowanej cesarzowi w Gnieźnie.   Biskup Merseburga Thietmar pisze w swojej kronice o pokojowym tryumfie Bolesława:  „W jaki zaś sposób był cesarz przez niego wówczas podejmowany i przez jego kraj aż do Gniezna wiedziony, rzecz to nie do uwierzenia i wprost nie da się opowiedzieć. Widząc z daleka miasto upragnione szedł doń pobożnie bosymi stopami, a przyjęty z czcią niezwykłą przez biskupa tamecznego Ungera, wprowadzony został do kościoła, błagając zlany łzami wstawiennictwa świętego męczennika dla pozyskania sobie łaski Chrystusowej. I niezwłocznie ustanowił tam arcybiskupstwo, jak sadzę: prawnie, jednakże bez zgody pomienionego biskupa [Ungera], do którego diecezji należała cała ta okolica. Archidiecezję tę powierzył bratu wspomnianego męczennika, Radymowi, poddając mu Rajnberna, biskupa katedry kołobrzeskiej, Pompona krakowskiego, Jana wrocławskiego, wyłączywszy Ungera poznańskiego, a sporządziwszy tamże ołtarz złożył na nim z niezmierną czcią święte relikwie.  Dokonawszy tego wszystkiego uczczony został cesarz przez pomienionego księcia ogromnymi darami i — co mu się najbardziej podobało — trzystu żołnierzami pancernymi. Odchodzącego odprowadził Bolesław ze znamienitym orszakiem aż do Magdeburga, gdzie uroczyście obchodzono Święto Palmowe [25 marca 1000 r.]. (Przekład R. Grodeckiego)

Jak wynika z relacji Thietmara cesarz Otton ustanowił arcybiskupstwo w Gnieźnie, a jego pierwszym metropolitą został Radzym‐Gaudenty. Bratu Wojciecha podporządkowane zostały trzy inne, nowo utworzone biskupstwa: w Kołobrzegu, Wrocławiu i Krakowie. Natomiast Unger utrzymał biskupstwo poznańskie niezależne od Gniezna. Brak tu informacji o politycznych skutkach wynikających z wizyty, ale zdaniem niemieckiego kronikarza doszło do rzeczy niegodnej: „niechaj Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panem, wyniósł go tak wysoko, że ten, zapominając o tym, jak postępował jego rodzic, ośmielał się wciągać pomału w poddaństwo wyżej od niego stojących i nęcąc ich czczą przynętą znikomych pieniędzy doprowadzać ich do niewoli i utraty wolności”.  Krytyka wywyższenia władcy Polan przez Ottona nie może dziwić, jeśli pamiętać, że biskup szczerze nienawidził Chrobrego, nazywając go „lwem ryczącym” i „jadowitym wężem”.  W tym przypadku nie chodzi jednak o inwektywę wobec władcy Polan, lecz o zarzut do samego cesarza że „trybutariusza” uczynił „panem”.

Co więcej, cesarz świadomie wyniósł władcę Polan. Nie tylko zaufał mu, ale i obdarował  go w wyjątkowy sposób. Przekazanie mu włóczni świętego Maurycego z gwoździem, którym był przybity do krzyża Zbawiciel Świata, wykraczało poza wszelkie normy Średniowiecza. Święta włócznia była najważniejszym insygnium władzy cesarzy i relikwią o najwyższej mocy.  Bolesław Chrobry oczywiście mógł otrzymać tylko kopię świętej włóczni, ale ten dar był manifestacją zupełnie wyjątkowego związku łączącego go z cesarstwem.  Bolesław otrzymał potężne insygnium władzy i od tej pory pełnił swą władzę w łączności z cesarzem. (Nota bene, ta cudowna broń jaką była właócznia św, Maurycego okazała się niezniszczalna i przetrwała do naszych czasów. Jej oryginał jest przechowywany w Wiedniu, a podarowana Bolesławowi kopia na Wawelu.)  

Z tekstu Galla Anonima dowiadujemy się, że w Gnieźnie Bolesław został bratem i współpracownikiem cesarstwa. Jest to urząd skądinąd zupełnie nieznany i stworzony na potrzebę wyjątkowego sojuszu z Bolesławem. Otto III wzorował się tu na jednym z listów św. Pawła, który mówi w nim o swoim bracie i współpracowniku, pomagającym mu chrystianizować pogan.    Wywyższenie Bolesława wywołało w Niemczech otwartą krytykę, żeby nie powiedzieć oburzenie. Ten akt nie był więc pustym gestem, ale miał oczywisty wymiar polityczny, z którego współcześni zdawali sobie sprawę.  Ranga Bolesława była znacznie wyższa od jego ojca Mieszka, który był już nazywany przyjacielem cesarstwa. Bolesław zasłużył sobie na miano brata cesarza.   

Wydarzenia roku 1000 miały fundamentalne i daleko idące konsekwencje dla państwa Bolesława, ale mogły też mieć skutek dla samego cesarstwa.  Wizją młodego władcy było odnowienie Cesarstwa Rzymskiego (Renovatio Romani Imperii). Uniwersalne cesarstwo Otton III opierać się miało na czterech filarach, tj. Germanii, Italii, Galii i Sclavinii  (czyli kraju Słowian).  Słowiańszczyzna stała się więc równoprawnym narodem,  równym innym od dawna funkcjonującym w orbicie cesarskich wpływów. Plany młodego cesarza wychodziły jednak jeszcze dalej Europy – obejmowały cały świat chrześcijański. Jego matką była wszak arystokratka bizantyjska i z tej samej sfery miała pochodzić jego żona.   W żyłach młodego cesarza płynęła więc w połowie krew bizantyjska. Cesarz Otton III miał w więcej krwi greckiej niż niemieckiej. Owocem planowanego kolejnego związku cesarza rzymskiego z dworem w Konstantynopolu byłby więc jednoczenie cesarstwa Wschodu i Zachodu. W takiej uniwersalistycznej wizji świata, który mógłby stać się oazą pokoju dla całej domeny chrześcijańskiej, cesarz musiał też widzieć rolę dla innych władców kontynentu, w tym dla Bolesława, którego państwo leżało przecież na pograniczu tego Wschodu i Zachodu.

Wizyta cesarza w Gnieźnie miała epokowy wymiar, ale jego dalekosiężne plany nie zostały zrealizowane, gdyż młody władca kilkanaście miesięcy później niespodziewanie zejdzie z tego świata, a jego następca  będzie już prowadził politykę diametralnie odmienną do uniwersalistycznej wizji Ottona III.  Wspaniałe plany nowego uniwersum zostaną pogrzebane głęboko pod warstwą wojen i zniszczeń, które wybuchną po śmierci młodego wizjonera zjednoczonej Europy.

Co ciekawe, po powrocie z Gniezna cesarz (nie wykluczone że w towarzystwie Bolesława),  uda  się do Akwizgranu -  stolicy imperium Karola Wielkiego, gdzie wejdzie do jego grobowca, by zabrać z niego bezcenne skarby, w tym tron cesarski, który podarował ponoć władcy Polan. Ta relacja pochodzi tylko z jednego źródła, co więcej wygląda tak fantastycznie i tajemniczo, że trudno ją w ogóle intepretować.

Trzeba jednak zwrócić uwagę, że siostrzenica Ottona III i wnuczka cesarza Ottona II, Rycheza, zostanie w przyszłości żoną Mieszka II czyli synową Bolesława i stanie się ona pierwszą koronowaną królową Polski. Polityka matrymonialna realizowana w średniowieczu wyklucza możliwość, aby takie koligacje mogły być przypadkowe.  

(Na ilustracji: Frag. obrazu olejnego Jana Matejki, „Koronacja pierwszego króla R.P. 1001”, z 1889 rok, z cyklu „Dzieje cywilizacji w Polsce”.)