Wszyscy chcieli wtedy zobaczyć tą zwycięską polską załogę i ich wspaniałą maszynę. Dwaj młodzi lotnicy stali się nagle najbardziej znanymi Polakami. Byli na ustach wszystkich, u szczytu sławy i wydawało się, że ich wielka kariera dopiero się zaczyna. Zaraz potem gwałtowna burza sprawiła jednak, że cały kraj pogrążył się w żałobie po bohaterach przestworzy. Tragedia wydarzyła się zaledwie dwa tygodnie po ich tryumfie w prestiżowych międzynarodowych zawodach lotniczych w Berlinie. Po tym zwycięstwie posypały się dla polskich pilotów zaproszenia na pokazy lotnicze. Jako pierwsza miała ich zobaczyć stolica Czech. W lot do Pragi wyruszyli z Warszawy 11 września rano. Niewiele ponad dwie godziny później przekroczyli granicę. Mimo że był ranek, nagle zrobiło się ciemno a samolot wpadł w morderczą wichurę. Żwirko stracił panowanie nad samolotem. Huraganowy wiatr rozerwał poszycie skrzydeł, uniemożliwiając sterowanie maszyną. Próbowali wylądować, ale trafili na dwa ogromne drzewa. Po zderzeniu z nimi lekki samolocik rozpadł się na kawałki. Piloci zginęli na miejscu. "Ulubieńcy bogów żyją krótko. A Żwirkę znać szczególnie umiłowali sobie bogowie, skoro najpierw dali mu szczęście i rozkosz sukcesu ogromnego, a zaraz potem odebrali mu życie" - napisał 14 września 1932 r. "Ilustrowany Kurier Codzienny". Więcej informacji, ciekawostek i materiałów o słynnym pilocie szukaj na dalszych stronach naszego serwisu.