Biogram Postaci z tego okresu
 Marcin Bielski (pierwotnie Wolski) h. Prawdzic      Marcin Bielski, pokolorowany drzeworyt z 1880 roku, wykonany przez Juliana Schubelera, według wzoru Józefa Buchbindera.

Marcin Bielski (pierwotnie Wolski) h. Prawdzic  

 
 
około 1495 - 1575-12-18
Biogram został opublikowany w 1936 r. w II tomie Polskiego Słownika Biograficznego.
 
 
 
Spis treści:
 
 
 
 
 

Bielski (pierwotne nazwisko: Wolski) Marcin, herbu Prawdzic (1495–1575), rycerz i ziemianin, kronikarz i poeta. Urodził się w Białej pod Pajęcznem, w ziemi sieradzkiej. Szczegóły życia mało znane. Czy i gdzie kończył szkoły, niewiadomo. Zdaje się, że swoją rozległą wiedzę zawdzięcza, podobnie jak Rej, nadewszystko samouctwu – nietyle na dworze Janusza, księcia mazowieckiego, gdzie hulał z »dobrymi towarzyszami«, ile na dworze Piotra Kmity, gdzie (jak mówi Andrzej Ciesielski) »odstąpił Kupida« i, korzystając z bogatego księgozbioru magnata, »k Minerwie przystał«. Przystał i ku Marsowi: w r. 1524 walczył z Tatarami kiedy ci, jak sam opowiada, »jednego dnia wszystkę przemyską ziemię i sanocką zapalili, gdy u Mościsk leżeli«, w r. 1531 – z Wołochami pod Obertynem, w r. 1534 – znowu z Tatarami na Wołyniu. Bardzo wiele zawdzięcza też B. pobytowi w Krakowie, dokąd zrazu tylko dojeżdżał, a gdzie później na czas dłuższy zamieszkał. Tutaj to rozmiłowywał się coraz bardziej nietylko w czytaniu, ale i w pisaniu książek; sam sobie świadczy, że »jeszcze od swoich młodych lat pisał wszem polskie rzeczy rad«. Jakie to były »rzeczy«, tego dzisiaj nie wiemy; pierwszą znaną nam dzisiaj są Żywoty filozofów, to jest mędrców nauk przyrodzonych (1535). W Krakowie także, obcując dużo z wykształconymi ludźmi, uległ w bardzo drobnej mierze – wpływom humanizmu, oraz – w dużej mierze – wpływom reformacji. Coś na krótko przed rokiem 1540 porzucił Kraków, do którego się bardzo przywiązał, i osiadł we wsi rodzinnej, której część czy odziedziczył, czy też może nabył za posag żony (Siemikowskiej-Okszycówny). Owocem małżeństwa było czworo dzieci: syn Joachim (podobnie jak ojciec kronikarz i poeta) i córki: Konstancja, Helena i Zofja. Zajęcia gospodarskie nie pochłaniały go (mimo nalegań i wymyślań żony) tak dalece, żeby miał porzucić swoją ukochaną pracę literacką; przeciwnie, na wsi dopiero nastąpił jej rozkwit. W r. 1551 ukazała się w Krakowie Kronika wszytkiego świata, 1554 – jej wydanie drugie, do niepoznania uzupełnione i rozszerzone, 1557 – Komedyja Justyna i Konstancyjej, 1564 – trzecie, jeszcze uzupełnione, wydanie Kroniki, 1569 – Sprawa rycerska. Około tegoż roku powstały trzy satyry, które jednak B. pozostawił w rękopisie; wydał je dopiero syn Joachim: 1586 – Sen majowy pod gajem zielonym jednego pustelnika i Sjem niewieści, 1587 – Rozmowa nowych proroków, dwu baranów o jednej głowie, starych obywatelów krakowskich. Do samej śmierci także, która nawiedziła starca w osiemdziesiątym roku życia (18 grudnia), pracował on nad czwartem wydaniem Kroniki; przygotował ją do druku i w r. 1597 wydał, uzupełnioną dziejami lat ostatnich, Joachim B., oczyściwszy ją poprzednio z tendencji antykatolickiej ojca (oczyścił z niej, być może, także Rozmowę baranów, wykreślając ustępy przeciwko duchowieństwu, których nie mogło nie być w autografie). Człowiek skromny, cichy, unikający rozgłosu; gorący patrjota, służący ojczyźnie zarówno mieczem, jak piórem; bardzo pracowity, rozmiłowany w książkach i dlatego właśnie przekładający miasto nad wieś, czem się jaskrawo różnił od współczesnych sobie pisarzów świeckich; chciwy wiedzy, ale średnio zdolny, nie głęboki, nie krytyczny, nieraz naiwnie przejmujący na wiarę wyczytane wiadomości, nie wyłączając fantastycznych; z tem wszystkiem jednak w poglądach na otaczającą go rzeczywistość bynajmniej nie pozbawiony zdrowego rozsądku; jasno zdający sobie sprawę z ujemnych stron współczesnego sobie społeczeństwa; bolejący nadewszystko nad zanikiem ducha rycerskiego wśród szlachty; głęboko religijny, ale nie zamykający sobie oczu na upadek moralny Kościoła katolickiego, którego wprawdzie nie odstąpił do śmierci, ale do którego żywił nietajony żal, co zrodziło sympatję do Lutra i wogóle do reformacji – jest B. i jako człowiek i jako Polak postacią wysoce sympatyczną. Należał on do grona tych pisarzów, którzy jeszcze przed Rejem wyrwali literaturę ojczystą z potopu zalewających ją pism łacińskich. Nie mogąc się nawet równać z Rejem ani bogactwem języka, ani temperamentem pisarskim, przewyższa go starannością w budowie zarówno zdań złożonych, jak całych utworów, zwłaszcza prozaicznych, przez co jest jednym z najzasłużeńszych budowników prozy polskiej XVI w.; przyczem dodać trzeba, że im dalej w czas, tem staranniej pisał (inaczej niż Rej). Przewyższa także Reja jako nauczyciel narodu: Rej powtarzał ciągle wkółko, że nietylko najwyższym, ale jedynym ideałem jest cnota; B. dodał do niego prawdę i, co za tem idzie, naukę, pracę umysłową, wierząc (jak później ludzie oświecenia), że »jeśli pirwej nie wypurguje człowiek oczu umysłu swego, a nie będzie widział tej dobrej drogi, którą iść ma, nie jest rzecz można, aby kiedy sam z siebie przystojnie żyć mógł«; a stąd nad naukę »nie może być wymyślono więtsze dobrodziejstwo«. W służbę tej idei poszły wszystkie dzieła prozaiczne B-go. Drugą zaś naczelną ideą jego pism, już nietylko prozaicznych, ale i niektórych poezyj (mianowicie satyr), jest walka z »zależeniem w pokoju«, to jest z zanikiem ducha rycerskiego i wogóle z kwietyzmem szlacheckim (którego apoteozą jest »Żywot człowieka poczciwego« Reja). Każde pismo B-go wnosi do literatury polskiej nowe pierwiastki bądź to treści, bądź formy. Żywoty filozofów to wprawdzie tylko przekład czeskiego przekładu głośnego w wiekach średnich dzieła Gwaltera Burleya, »Vitae philosophorum et poetarum« (autorem czeskiego przekładu jest Mikuláš Konáč z Hodištkowa); ale te Żywoty to pierwsze w naszej literaturze biografje ludzi świeckich (i nie świętych, nie chrześcijańskich nawet, tylko pogańskich), wzbogacające nasze dawne powieściopisarstwo, a na upartego mogące, pomimo swej rozbrajającej naiwności średniowiecznej, uchodzić za pierwiosnek tak ubogiej w dawnej Polsce pracy nad historją filozofji. Najważniejsze i najobszerniejsze dzieło B-go, Kronika świata (w trzeciem wydaniu olbrzymi foljant o 483 kartach), opowiadająca dzieje powszechne od stworzenia świata aż do czasów niemal ostatnich (z dodatkiem niezmiernie ciekawych wiadomości »o szaleństwie żydowskiem i plotkach ich«, o piekle i djabłach, o Antychryście i sądzie ostatecznym itp.) to kompilacja »z rozmaitych kronik wybrana«, mianowicie kronik łacińskich, z wyjątkiem po czesku napisanej kroniki Hajka. Nauclerus, Jacobus Bergomensis, Schedel, Cario, Sabellicus, Aeneas Silvius, Barletius, Münster, Krantz, Bonfinius, Jovius, Broderith, Herberstein, Grynaeus, Hajek – oto nie wszystkie jeszcze, ale najważniejsze źródła. Otóż ta kompilacja, niedokładna, łatwowierna, w metodzie niejednolita, w rozmiarach poszczególnych części nierównomierna, w wyborze materjału nic wspólnego z nauką nie mająca, nie rozróżniająca ani wypadków ważnych od nieważnych, ani prawdy od baśni, ani rzeczy ciekawych od ciekawostek, nadto mająca na celu nadewszystko nauczanie, cnoty i mądrości politycznej, krótko mówiąc, kompilacja średniowieczna, którą od zupełnej średniowieczyzny ratuje chyba tylko tendencja protestancka – ta kompilacja jest pierwszą u nas próbą obszernego zobrazowania historji powszechnej w języku ojczystym i w literaturze staropolskiej próbą ostatnią (jeśli nie brać pod uwagę podręczników szkol. XVIII w.). Całą jedną księgę Kroniki świata poświęcił B. dziejom Polski od najdawniejszych czasów aż do śmierci Zygmunta Starego. Głównem źródłem jest kronika nie Wapowskiego, jak dawniej mniemano, tylko Miechowity (do r. 1506); lata 1506–1516 według Decjusza, 1516–1535 według Wapowskiego, z dodaniem kilku wiadomości własnych; 1535–1548 – luźne i krótkie notatki własne; jedynie bitwa z Wołochami nad Seretem (1538) opisana nieco szczegółowiej, a pogrzeb Zygmunta Starego bardzo szczegółowo. Pierwsza to kronika Polski w języku ojczystym; cechy znamienne te same, co całej Kroniki świata. Sprawa rycerska, poświęcona wojskowości greckiej, rzymskiej, tureckiej, moskiewskiej, wołoskiej, tatarskiej i polskiej (ze szczególnem uwzględnieniem »sprawy puszkarskiej«), to także przeważnie kompilacja (Vegetius, Aelianus, Frontinus, Valturius, Jovius); ustępy o Moskwie, Tatarach, Wołoszy i Polsce – oryginalne. Spośród pisarzów polskich wyprzedzili B-go na polu historji i teorji wojskowości St. Łaski, Jakób Przyłuski, Modrzewski i Jan Tarnowski. Charakter dzieła jest historyczno-dydaktyczny: idzie tu nietylko o naukę czytelników, ale i o pobudzenie ich do czynu, zwłaszcza do wojny z Turkami; obawa przed »zależeniem w pokoju« i pragnienie rozbudzenia ducha rycerskiego w społeczeństwie wystąpiły tutaj wyraźnie i bezpośrednio. Wierszowana Komedya Justyna i Konstancyjej to pierwszy w historji dramatu polskiego »moralitet«; poszczególne pomysły (najważniejszym jest pomysł »psychomachji«, z której Cnota, walcząca z grzechami i pokusami, wychodzi zwycięsko), zapożyczył B. z zagranicznych dramatów łacińskich średniowiecza, a cośniecoś z »Kupca« Reja, ale całość jest oryginalna. Słabość artystyczną utworu sowicie wynagradza wstępna rozmowa Mistrza z Książkami, prawdziwie wdzięczna w swej prostocie i szczerości, a nadto bardzo cenna przez szczegóły autobiograficzne. Trzy wierszowane satyry mają różne formy. Sen majowy to wizja senna (pomysł znany już Lucjanowi, Cyceronowi, częsty w wiekach średnich i nowych, ale w satyrze polskiej ukazujący się po raz pierwszy); praźródłem pomysłu Rozmowy baranów kamiennych są zapewne marmurowe kolumny w Rzymie (Pasquillo i Marforio); Sjem niewieści wywodzi się od »Sejmiku czyli rady kobiet« Erazma z Roterdamu. Treść satyr – bardzo bogata; życie publiczne i prywatne szlachty (sejmy, sądownictwo, rozluźnienie dyscypliny wojskowej, prywata, zadomowienie, ucisk chłopów, zbytki, zanik ducha rycerskiego), to tematy, znane już satyrze przed B-im (Rej); ale satyra na mieszczaństwo (krakowskie) znakomicie wzbogaca treść polskiej literatury satyrycznej XVI w. B. to pierwszy przed Klonowiczem malarz życia mieszczańskiego. Znacznie niższy od Reja talentem satyrycznym (plastyką, humorem, ironją), nie ustępuje mu uczuciem patrjotycznem, które (pomiędzy innemi) kazało mu domagać się zupełnej inkorporacji Prus i marzyć nietylko o odzyskaniu Smoleńska i Połocka, ale i tego, aby Niemcy Polsce »Śląsko wrócili, które polskie książęta naonczas przepili; powiedzcie im, iż Wanda królowa ożyła, hardego Rotogara co niegdy zwalczyła«.

 

Chrzanowski Ign., Marcin Bielski, studjum historyczno-literackie, wyd. II, Lw.-W. 1926; ob. także Krzyżanowski J., Romans Polski wieku XVI, Lublin 1934.

Ignacy Chrzanowski

 
 

Powiązane zdjęcia

 

Chmura tagów

 
Za treści publikowane na forum Wydawca serwisu nie ponosi odpowiedzialności i są one wyłącznie opiniami osób, które je zamieszczają. Wydawca udostępnia przystępny mechanizm zgłaszania nadużyć i w przypadku takiego zgłoszenia Wydawca będzie reagował niezwłocznie. Aby zgłosić post naruszający prawo lub standardy współżycia społecznego wystarczy kliknąć ikonę flagi, która znajduje się po prawej stronie każdego wpisu.

Media

 
 
     
Uzywamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Informację o realizacji Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO) przez FINA znajdziesz tutaj.