MALARZ PIERWSZEJ BRYGADY
W szeregach Niepodległej służył legion artystów, którzy trafili tam niespodziewanie, bo wcześniej nie zajmowali się ani polityką, ani walką. Jednym z ochotników był Leopold Gottlieb, portrecista, rysownik, malarz pejzaży i martwej natury. Juliusz Kaden-Bandrowski pisał o nim: „Od najwcześniejszych lat porwany przykładem wielkiego swego brata, ucznia Matejki, Maurycego Gottlieba, oddawał się całkowicie swej sztuce, inne zaś dziedziny życia, polityczne czy społeczne, nie obchodziły go szczególniej”. Wybuch wielkiej wojny zmienił wszystko. Gottlieb wstąpił do Legionów Polskich, by walczyć jako zwykły szeregowiec. Potem olśniła go charyzma wodza i zapragnął uwiecznić czyn legionowy. Kronikarz I Brygady napisał: „Mężowie polityczni dochodzili do [...]
W szeregach Niepodległej służył legion artystów, którzy trafili tam niespodziewanie, bo wcześniej nie zajmowali się ani polityką, ani walką. Jednym z ochotników był Leopold Gottlieb, portrecista, rysownik, malarz pejzaży i martwej natury. Juliusz Kaden-Bandrowski pisał o nim: „Od najwcześniejszych lat porwany przykładem wielkiego swego brata, ucznia Matejki, Maurycego Gottlieba, oddawał się całkowicie swej sztuce, inne zaś dziedziny życia, polityczne czy społeczne, nie obchodziły go szczególniej”. Wybuch wielkiej wojny zmienił wszystko. Gottlieb wstąpił do Legionów Polskich, by walczyć jako zwykły szeregowiec. Potem olśniła go charyzma wodza i zapragnął uwiecznić czyn legionowy. Kronikarz I Brygady napisał: „Mężowie polityczni dochodzili do zrozumienia Piłsudskiego na drodze sporów, skomplikowanych działań czy walk. On, artysta, pojął zasadę od razu, z pierwszego rzutu oka, pojął ją plastycznym natchnieniem. Z tej zasady wielkości ducha i prostoty, męstwa i wdzięku, doskonałej celowości czynu, uskrzydlonej odwieczną tradycją, z tych cnót, które cechowały Piłsudskiego, wyprowadził Gottlieb styl żołnierzy Komendanta.” Malarz musiał pokonać „ogromne przeszkody techniczne”, aby uwiecznić życie i walkę Legionów: „Przeszkody te zwalczał Leopold Gottlieb z cierpliwością apostoła. – napisze Kaden-Bandrowski - Mocny Boże, artysta w wojsku i to jeszcze w takiem, jak I-sza Brygada, w której każdy był geniuszem do wszystkiego, a więc i do malarstwa! Wszyscy chcieli, aby ich Gottlieb malował, ale każdy żądał, by go tak wymalowano, jak sam siebie widział. (…) Gdy jednak na malunku nie tak wyszło, jak sobie ubrdali, zapalali się wielkim gniewem przeciw artyście. Wołali, że go zarąbią, zastrzelą, utopią”. Według pisarza trzeba było mieć siły końskie i cierpliwość anielską, by wytrzymać te wymyślania: „Gottlieb uśmierzał gniew swych ofiar malarskich dowcipem, czarującą słodyczą charakteru, wreszcie dzielnością żołnierską. Tępili go koledzy jak mogli, całkowicie jednak zatępić nie mogli, gdyż był doskonałym towarzyszem broni. Jakże go mieli stępić doszczętnie, gdy razem z nimi chodził na niebezpieczne patrole, brał udział w nocnych wypadach, nie przerywał malowania w ogniu artylerji nieprzyjacielskiej.” I oddał pisarz hołd artyście: „żaden z naszych malarzy nie zdołał był w tym całym okresie boju o wyswobodzenie Ojczyzny i bohaterskiej anabasis Piłsudskiego dokonać podobnego wysiłku wcześniej, w większym zakresie i lepiej”.
Czytaj dalej Zwiń tekst
Wszystkie kolekcje (27)
Autorem kolekcji jest: Tadeusz
 
 
Uzywamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Informację o realizacji Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO) przez FINA znajdziesz tutaj.