Ostatni okres władzy rosyjskiej był szczególnie dotkliwy dla ludności miasta.  Przed jego opuszczeniem okupanci wywozili z budynków rządowych, miejskich, bankowych i prywatnych mieszkań wszystko, co im wpadło w ręce. Rewizje były na porządku dziennym. Rosjanie chwytali w obławach ulicznych ludzi i pędzili ich do kopania wałów lub grobów. Wielkie usługi dla mieszkańców miasta w okresie okupacji oddał wiceprezydent miasta dr Tadeusz Rutowski. „Kurier Lwowski” pisał o „ukochanym przez całą ludność prezydencie Rutowskim, który był jej i najmędrszym ojcem i jakby najczulszą matką także. Mądrze ster trzymał w czas złowieszczej burzy, ratując tonących, podając na wszystkie strony pomocną dłoń. Całe miasto zasiał instytucjami ratunkowymi, o nikim nie zapomniał”.  W czerwcu 1915 roku z terenów walk napływały wciąż straszne wieści o zgliszczach i ruinach. Cofająca się armia rosyjska zostawiała za sobą pogorzeliska. Palono chaty, stodoły i wiatraki.  Maltretowano ludność i straszono ją, że wszyscy mężczyźni w sile wieku będą przez „germańców” wywiezieni. Pędzono ją nahajkami wraz ze zrabowanym bydłem. Wystraszona ludność kryła się po lasach i jarach. Mieszkańcy Lwowa byli jednak pełni nadziei, a władze wybiły nawet specjalną okolicznościową odznakę z datą 22 czerwca 1915 roku z okazji zakończenia rosyjskiej okupacji. 

(Na zdjęciu: propagandowa pocztówka austriacka opisana jako: „Wkroczenie wojsk austriackich pod dowództwem Jego ces. i król. Wysokości naczelnego dowódcy armii, arcyksięcia Fryderyka, do Lwowa. Oficjalna karta c. i k. urzędu opieki wojennej. Napmiątkę uwolnienia Lwowa w r. 1915 od najazdu Moskali”.)