Grafika Wincentego Sifferta z 1835 roku, według wzoru Tomasza Dolabelli i Józefa Brodowskiego. 

W zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie. Źródło kopii cyfrowej: POLONA.pl

W istocie podpis przydany tej grafice przez jej wydawcę opiera się na błędnym zrozumieniu łacińskiego napisu na obrazie pędzla Dolabelli. "Stanislaus Comes in Tenczyn Ioannis Palatini Crac. ultimi virorum de Tenczyn filius" nie oznacza bowiem "ostatniego potomka tey Rodziny" ale SYNA ostatniego męskiego przedstawiciela tej rodziny. Takie sformułowanie mogło się wydawać wydawcom nielogiczne, stąd próba jego "racjonalizacji" nawet kosztem zignorowania rozstrzygającej sprawę zastosowanej łacińskiej konstrukcji gramatycznej. Zagadkę rozwiązuje zwykła chronologia - wszyscy trzej synowie Jana Tęczyńskiego, Wojewody Krakowskiego, zmarli młodo przed nim (Gabriel w 1629 w pojedynku w Lowanium, Krzysztof jako 23-latek w roku 1632 - zastrzelony przez właściciela winnicy, wreszcie sportretowany tu Stanisław też jako 23-latek w roku 1634 z ran zadanych przez dzika na polowaniu). Tak więc gdy Jan umierał w roku 1637, to istotnie był ostatnim męskim przedstawicielem tej zasłużonej rodziny (pozostawił jeszcze córkę Izabelę, żonę słynnego Łukasza Opalińskiego, po której dalsi, już po kądzieli, potomkowie Stanisława - Lubomirscy a potem Czartoryscy), zaś jego sportretowany tu syn słusznie, choć może nieco przewrotnie, został nazwany "synem ostatniego z mężów z Tęczyna".