Mimo kpin i szyderstw, które na niego spadły na początku pełnienia urzędu, świetnie odegrał swoją rolę. Przyjmował, wysłuchiwał, rozpatrywał, konferował, wizytował, odwiedzał, dekorował, spotykał się, uświetniał, patronował, gratulował i bywał gospodarzem. Do realnej polityki się nie mieszał i uznawał, że decydentem w tej sferze,  jest jego wielki przyjaciel Józef Piłsudski, do którego miał pełne zaufanie. Dzięki temu obaj robili to co ich naprawdę pasjonowało. Piłsudski zajmował się realna polityką, a on pozostał wierny swoim pasjom; nauce i rozwojowi przemysłu.

Wysoki, przystojny, obyty i elokwentny.  Nie kojarzył się wcale z siermiężną partyjną polityką. Jego kandydatura na prezydenta zaskoczyła nie tylko społeczeństwo, ale i sam obóz sanacyjny. Zgromadzenie Narodowe wybrało najpierw Piłsudskiego na prezydenta, jednak Marszałek tego zaszczytu nie przyjął, bo chciał realnej władzy, a nie brylowania na salonach. Zamiast siebie zaproponował kogoś, kto był wobec niego lojalny, obdarzony autorytetem, bez silnej osobowości i politycznego zaplecza.  Marszałek potrzebował człowieka, który byłby symbolem, a do rządzenia się nie mieszał. Jego wybrańcem został więc jego przyjaciel - niekwestionowany autorytet, wybitny uczony i  organizator przemysłu. Nie miał on żadnego doświadczenia w grze politycznej, ale za to  świetnie się prezentował,  był dystyngowany i robił dobre wrażenie zarówno na prostych ludziach jak i na zagranicznych politykach. Potrafił zachować się i "na ulicy" i „na salonach”. Znał biegle niemiecki i francuski, co liczyło się wtedy w polityce międzynarodowej.  Potrafił dbać o prestiż i korzystać ze swego urzędu. Był przeciwieństwem surowego i ascetycznego poprzednika. Porzucił ciasny Belweder i odrestaurował Zamek Królewski, który obrał sobie na siedzibę. Obok zmodernizowanej Spały wybudowano dla niego zamek w Wiśle i oddano mu do dyspozycji kompleksy w Jaworzynie i w Białowieży, gdzie mógł polować i uprawiać zakulisową politykę.

Po pięciu latach  wybrano prezydenta na drugą kadencję. Otrzymał 332 głosy na 343 oddane, co było swoistym docenieniem jego klasy i zasług na polu reprezentacji państwa. Po śmierci swego promotora w 1935 roku,  jego wpływy na scenie politycznej nie spadły lecz znacznie wzrosły. Wbrew oczekiwaniom, nie oddał swego stanowiska, a wręcz przeciwnie,  stworzył  wokół siebie obóz polityczny, w którym główną rolę grał Eugeniusz Kwiatkowski, sprawdzony sternik polskiej gospodarki. 

Więcej materiałów i ciekawostek na temat życia i działalności prezydenta Ignacego Mościckiego znajdziesz na dalszych stronach naszego serwisu.